Co czeka "kraje nieprzyjazne" Rosji? Tajemnicza wypowiedź Pieskowa

Dodano:
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla Źródło: PAP/EPA / YURI KOCHETKOV
Dodane do listy krajów nieprzyjaznych państwa staną w obliczu obniżenia poziomu kontaktów z Moskwą, ale konsekwencje mogą być też inne – stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

W piątek rosyjski rząd dopisał do listy kolejne "nieprzyjazne kraje" – Danię, Chorwację, Grecję, Słowenię i Słowację.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poproszony o komentarz w tej sprawie, wyjaśnił, że "umieszczenie na liście krajów nieprzyjaznych pociąga za sobą obniżenie poziomu kontaktów". Dodał, że to "sprawa rządu".

Nie wykluczył, że takie nieprzyjazne państwa mogą ponieść inne konsekwencje, poza ograniczeniami w zatrudnianiu personelu do misji dyplomatycznych na terytorium Rosji. – Wiąże się to z ograniczeniami w rekrutacji personelu do placówek konsularnych i dyplomatycznych. Oczywiście dla tych krajów mogą być inne konsekwencje – stwierdził Pieskow, nie podając jednak więcej szczegółów.

Wcześniej władze w Moskwie podały w komunikacie, że "lista zatwierdzona przez rząd nie jest ostateczna i biorąc pod uwagę trwające wrogie działania obcych państw skierowane przeciwko rosyjskim misjom za granicą, może zostać rozszerzona".

Polska na czarnej liście Putina

W marcu 2022 r. na mocy dekretu prezydenta Władimira Putina rosyjski rząd zatwierdził listę obcych państw i terytoriów, które dopuszczają się nieprzyjaznych działań wobec Rosji. Na liście jest 48 podmiotów: Australia, Albania, Andora, Wielka Brytania, wszystkie kraje UE (w tym Polska), Islandia, Kanada, Liechtenstein, Mikronezja, Monako, Nowa Zelandia, Norwegia, Korea, San Marino, Macedonia Północna, Singapur, USA, Tajwan, Ukraina, Czarnogóra, Szwajcaria i Japonia.

Stosunki Rosji z Zachodem załamały się po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej i upadku III Rzeszy.

Moskwa nie nazywa swoich działań wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.

Zapraszamy do wypróbowania „DO RZECZY+”

TYLKO 1,90 ZŁ ZA TYDZIEŃ i TAK PRZEZ 12 TYGODNI!

Dzięki „DO RZECZY+” zyskają Państwo dostęp do: wydań tygodnika i miesięcznika, dodatkowych artykułów naszych publicystów: Rafała Ziemkiewicza, Pawła Lisickiego, Łukasza Warzechy i wielu innych oraz programów „Polska Do Rzeczy” i „Antysystem”.

WYPRÓBUJ

Źródło: RIA Novosti / Reuters / TASS
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...